22 listopada 2011

Grażyna Auguścik i Paulinho Garcia – Teatr Studio, Warszawa, 20.11.2011


Niespełna tydzień temu widziałem Grażynę Auguścik i Paulinho Garcię w niezwykle kameralnym otoczeniu Teatru Druga Strefa. Tamten koncert był rewelacyjny, o czym pisałem tutaj:


Mając świeżo w pamięci tak wyśmienicie zagrane dźwięki i w ręku jeszcze oficjalnie niedostępną płytę z premierowym materiałem, nieco obawiałem się większej sali, a przede wszystkim konfrontacji z poprzednim koncertem, który był wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju i niemożliwym do powtórzenia.

Paulinho Garcia & Grażyna Auguścik

Moje obawy pozostały obawami jedynie do momentu rozpoczęcia koncertu. Od pierwszego zagranego utworu wiedziałem, że będzie wyśmienicie, choć nieco inaczej niż na mniejszej scenie. Publiczność w niedzielny wieczór niemal do ostatniego miejsca wypełniła salę, do czego przyczynił się pewnie w jakimś stopniu nasz radiowy patronat nad wydarzeniem. Akustyka była całkiem przyzwoita, choć nadmiar pogłosu zgubił nieco mikrodynamiki istotnej dla nastroju muzyki proponowanej przez polsko-brazylijski duet. To jednak efekt porównania z całkiem nieźle nagraną płytą i poprzednim koncertem. Do realizacji dźwięku nie można mieć zastrzeżeń, bowiem sala z pewnością do łatwych akustycznie nie należy, została w końcu zbudowana jako teatralna, a nie koncertowa.

Niedzielny koncert był dłuższy od poprzedniego, w jego programie oprócz utworów znanych z płyty „The Beatles Nova”, znalazły się kompozycje, które muzycy wykonują od lat, w tym trochę brazylijskiej klasyki, Stinga, Mieczysława Szcześniaka i Buden Powella. To było przypomnienie dźwięków znanych z poprzednich płyt Grażyny Auguścik.

Paulinho Garcia

Mimo sporej, jak na tak kameralną muzykę sali udało się zachować bliski kontakt z zachwyconą publicznością. Udało się też na tę krótką chwilę przenieść nieco brazylijskiej pogody ducha i nieobecnego już u nas długo słońca na ciemne deski sceny Teatru Studio.

Trwająca już wiele lat współpraca Grażyny Auguścik z Paulinho Garcią sprawia, że rozumieją się w sposób trudny do opisania słowami. To trzeba usłyszeć, najlepiej na koncercie.  Właściwie nie są duetem, śpiewają jednym głosem. Mimo dość luźnego traktowanie rytmu, trafiają z każdym akcentem w punkt w sposób zupełnie niewiarygodny.

Jednak w przypadku Grażyny Auguścik i Paulinho Garcii rozkładanie muzyki na czynniki pierwsze nie ma większego sensu. Tu chodzi głównie o nastrój, aranżacje i specyficzną aurę, szczęście spływające ze sceny na zachwyconą publiczność, która uśmiecha się od pierwszych dźwięków utworu otwierającego koncert do ostatniego bisu.

O płycie „The Beatles Nova” przeczytacie tutaj:

Brak komentarzy: