Od kuchni

Zasada jest prosta. Każdy tekst powstaje na kartce papieru, czasem w grubym zeszycie, których przez lata uzbierało się już wiele. Zawsze w czasie, lub bezpośrednio po przesłuchaniu nagrań, obejrzeniu filmu, uczestnictwie w koncercie.

Blog jest rodzajem pamiętnika, proces powstawania wpisu nie jest wspomagany żadnymi źródłami zewnętrznymi. To zapis unikalnej chwili, która już nigdy się nie powtórzy. To zapis emocji związanych z konkretnym dziełem muzycznym. Czasem to czas udany, kiedy indziej trochę mniej. Jednak nawet słaba muzyka wzbogaca nas o estetyczne doświadczenia, które przydadzą się w przyszłości.

Tekstów nie poprawiam, jeśli nie jestem pewien jakiegoś szczegółu w odniesieniu do innych płyt, lub biografii muzyka – nie piszę o tym. To oczywiście nie wyklucza błędów, ale mam nadzieję, że nie ma ich wiele. Mniej więcej raz na 50 tekstów, ktoś z czytelników prosi o poprawienie jakiegoś faktu. Za takie sugestie, do których zawsze się dostosowuję, dziękuje i proszę o więcej.

Czasem z ciekawości sięgam po zapiski sprzed wielu lat. Ciekawie jest przeczytać swoją własną opinię o płycie sprzed 20 lat… Wierzcie, to naprawdę czasem zdumiewające. Bywa też źródłem cytatów do aktualnych tekstów publikowanych na blogu.

Moje najstarsze zapiski pochodzą z 1985 roku. Wiele płyt nie wytrzymało próby czasu. Innych jeszcze nie rozumiem. Niektóre wiele lat temu wydawały mi się słabe, lub kompletnie bezsensowne, a dziś są ważne i bardzo je lubię. Do wielu nagrań trzeba nabrać dystansu i wysłuchać odpowiednio wielu innych płyt, żeby je zrozumieć, umiejscawiając też w czasie i przestrzeni oraz logice rozwoju określonych gatunków muzycznych.

Codzienny wybór wynika z nastroju chwili, chęci powrotu do jakiegoś albumu, potrzeby porównania z inną płytą. Często do powrotu do określonej muzyki prowadzi lektura książki, biografii muzyka, lub rozmowa z innymi nałogowymi słuchaczami lub muzykami.

Nie wszystkie płyty, których słucham, lub koncerty na których bywam trafiają na blog. Niektóre nie są tego warte, o niektórych nie potrafię napisać ciekawie… Na niektórych koncertach fotografuję, czasem nie da się uzyskać pozwolenia. Czasem tego nie robię, bo mam ochotę skupić się na muzyce. Nigdy nie robię tego w sposób przeszkadzający muzykom, lub wbrew woli organizatorów.

W komercyjnych mediach można znaleźć jedynie opisy, czasem zwane recenzjami, choć często to teksty bardziej reklamowe, jedynie nowych wydawnictw. Na moim blogu znajdziecie często opisy wydawnictw dawno nie wznawianych, lub zwyczajnie zapomnianych. Zaletą wieloletniego gromadzenia nagrań jest możliwość sięgnięcia po takie pozycje, które znajdują się na wyciągnięcie ręki. Czasem trzeba użyć drabiny…

Jeśli macie ochotę poznać moje zdanie na temat jakiejś płyty – proponujcie tytuły, jeśli są w mojej kolekcji, nie wykluczam zrealizowania takich zamówień.